wtorek, 15 października 2013

Kto to jest alkoholik?

We wrześniowym dodatku do "Rzepy" pod tytułem "Zdrowie mężczyzny" znalazłem artykuł psychiatry traktujący o dobrze funkcjonujących, pracujących, pełniących ważne funkcje społeczne alkoholikach. I  to zmusiło mnie do namysłu nad faktem kto to jest alkoholik, co rozumiem pod tym pojęciem, czy to określenie jest pejoratywne. Czy człowiek uzależniony od alkoholu może być powszechnie uznawany za bardzo wartościową jednostkę, dobrego pracodawcę, pracownika, rodzica, męża, dziecko. Przypomniało mi się gdy byłem kiedyś świadkiem rozmowy lekarza psychiatry i matki pacjenta. Człowiek ten był przyjmowany do oddziału z objawami delirki. Widać było, że coś zwiduje, nie wie gdzie się znajduje. Matka przyznawał, że praktycznie codziennie przynosiła synowi na jego prośbę pół litra wódki. W trakcie zbierania wywiadu lekarz w stosunku do pacjenta użył słowa "alkoholik". I tu padła dosć ciekawa definicja ze strony zdiwionej matki pacjenta:
1. Alkoholik to ten co pod sklepem wino pije.
Kolejną ciekawą definicję usłyszałem podczas rozmowy dwóch chirurgów. Pewnie każdy z nas nie ma wątpliwości widząc w sklepach osoby, które kupują tzw. setki lub dwusetki, to z pewnościa uzaleznieni. Otóż jeden z chirurgów stwierdził, że:
2. Alkoholik to ten co zakupuje butelki poniżej 0,7 litra. Reszta to pijacy.
I wreszcie przypomniał mi się pewien miting AA na warszawskiej Pradze, przy Ratuszowej. otóż przyjechały tam z terapeutą trzy panie w średnim wieku. Z wyglądu można było stwierdzić, że zajmują wysokie stanowiska. Nomem omem zdradziły się, że przebywają na kuracji w Klinice Medox, gdzie pracuje również autor wspomnianego na początku tekstu. otóz jedna z pań podczas rundki przyznałą się, że od trzech lat codziennie wypijała dwie butelki dobrego szampana. I usłyszała od jednego z uczestników spotkania:
3. Alkoholik to ten co w krzakach denaturat pije.
Takie przykłady można by mnożyć w nieskończoność. Te pochodzą z życia i są autentyczne.
Jednak artykuł traktuje o ludziach aktywnych zawodowo, często wykształconych, pracujących w zawodach z wysokim zaufaniem społecznym.  Myślę, że czas zmienić nasze spojrzenie na osoby uzależnione, to spora część społeczeństwa, wiarygodne badania twierdzą, że 10%. Tylko dziesięć procent z nich ląduje na społecznym marginesie, reszta zarabia na siebie i nasz Kraj.
powinniśmy im pomagać nie piętnować, czekam aż Ośrodki terapeutyczne, nie tylko prywatne Kliniki dostosują swoje programy do tej grupy ludzi. Ciekawe czy się doczekam za mojego życia.

czwartek, 9 maja 2013

Czyżby czas na medykalizację terapii uzależnień?

Cóż byłby to za blog odwykowy gdybyśmy nie informowali o przełomach w terapii uzależnień? Praktycznie przez ostatnie dwadzieścia lat w tej dziedzinie niewiele się działo. Wszystkie większe kroki i zalecenia służące do utrzymania trzeźwości takie jak np. HALT pochodzą z ruchu AA. Środowiska profesjonalistów próbują z niego wciąż czerpać, przykładem jest powstanie programu terapeutycznego Minnesota. Jednak nie można przejść obojętnie, że humaniści zepchnęli lekarzy do drugiej linii pomocy osobom uzależnionym. Przyczyny są wiadome, walka na drabinie pokarmowej związana z olbrzymimi publicznymi wydatkami. W naszym kraju doprowadzone zostało to absurdu, obecnie np. pedegogo po nędznej prywatnej szkole i ok. półtorarocznym kursie oraz zdobyciu Certyfikatu tzw. specjalisty psychoterapii uzależnień, ma większe uprawnienia niż lekarz specjalista psychiatra. Taki nauczyciel może np. pełnić rolę Kierownika Wojewódzkiego Oddziału Terapii Uzależnień, a doświadczony specjalista psychiatra nie ma do tego uprawnień. Śmieszne? Nie, jednak dominacja tego lobby jest ogromna. I tu nagle w ten system ingeruje farmacja. To olbrzymia siła, firmy farmaceutyczne to giganty finansowe, nie oprą im się rządy. Ich zainteresowanie domeną leczenia uzależnień pozwala budzić nadzieję na rozwój tej branży. A tu w lutym został zarejestrowany w Unii Europejskiej nowy lek dopuszczony do leczenia alkoholików, SELINCRO.
Szczegóły na temat mechanizmu działania i zasad stosowania znajdziecie pod adresem Selincro. Nas interesuje jak ta premiera wpłynie na medykalizację terapii uzależnień. W którym kierunku pójdzie leczenie odwykowe. Wydaje się, że zacieśnią się kontakty pacjent uzależniony lekarz z czego się cieszymy. Rola obecnych terapeutów może być znacząco ograniczona. Zjawisko to na pewno wynika ze słabych wyników dotychczasowych form oddziaływań. Musimy przyznać, ze większość pacjentów wraca do nałogu, często jeszcze w trakcie trwania kuracji. I tłumaczenia terapeutów, że "pić mu się chciało" jakoś do nas nie trafiają. Podejście zrzucające całą odpowiedzialność na pacjenta, gdy zdecydowana większość z nich sobie nie radzi, nie jest racjonalne.  W obecnie proponowanej metodzie terapeuta ma edukować i motywować pacjenta. Spotkania te będą rzadsze, pewnie nastąpi redukcja tak rozbudowanego w Polsce systemu leczenia stacjonarnego, który pochłaniał spore środki, działając bez efektów.

Czy rzeczywiście nastąpi redukcja szkód związana z mniejszym spożyciem alkoholu przez pacjentów pijących przewlekle. Tak zapewnia producent, jednak na dzień dzisiejszy nie pokazał wiarygodnych niezaleznych badań klinicznych to potwierdzających. o skuteczności tej metody można sądzić pośrednio, poprzez dotychczasowe próby terapii Naltrexonem. jednak w Polsce chyba tylko jeden Ośrodek stosował w praktyce, więc nasi eksperci nie posiadają bogatych doświadczeń.

Uważamy, że większy udział specjalistów lekarzy będzie skutkował lepszą diagnoza, lepszym leczeniem powikłań, schorzeń towarzyszących, na przykład depresji i innych zaburzeń afektywnych. To powinno przynieść poprawę jakości życia osobom uzależnionym. Popieramy medykalizację terapii uzależnień.

piątek, 29 marca 2013

Jakie kryteria decydują o wyborze OTU

Zadzwonił do mnie znajomy z Anglii, poprosił aby pomóc wybrać mu Ośrodek Leczenia Uzależnień. Znam polskie realia i bałem się zaproponować mu któryś z publicznych OTU. Niestety wątpię czy wytrzyma na kilkuosobowej sali bez łazienki, bez stałego dostępu do lekarza, bez opieki specjalisty psychiatry. Sprawę komplikuje fakt, że ten znajomy ma rozpoznaną CHAD, co prawda obecnie ma wyrównany nastrój, jednak program powinien zawierać terapię osób z podwójną diagnozą. A tu okazuje się, że NFZ nie zakontraktował takich usług z żadnym OTU.

Rozpocząłem więc poszukiwania prywatnych ośrodków i bardzo zdziwiłem się ich jakością. Niestety na niekorzyść. Generalnie po znalezieniu ofert sprawdziłem czy dana placówka posiada wpis w rejestrze podmiotów wykonujących działalność leczniczą. Tu pierwsza skucha. Tylko dwie placówki posiadają rejestrację. Pozostałe działają nielegalnie. Następnie sprawdzałem kwalifikacje, otóż okazuje się, ze tzw. "fachowcy" tytułują się specjalistami psychoterapii uzależnień, po sprawdzeniu w rejestrze okazuje się, że nie posiadają certyfikatów. Generalnie ogromna ściema.

Zadzwoniłem do tzw. "prywatnej Kliniki leczenia uzależnień" reklamującej się, okazuje się, że właścicielka pani "Edyta" nie dość  ze nie posiada żadnych uprawnień, nie zarejestrowała placówki, to odpowiedziała mi, że lekarz pojawia się raz w tygodniu, pewnie jak ma czas.

Więc dokonałem wyboru "dobrego Ośrodka leczenia Uzależnień", czy słusznego, odpowie na to mój znajomy. Generalnie obiecują, opiekę lekarską  dobre warunki socjalne, mają szeroką ofertę medyczną, wykonują pełną diagnostykę i posiadają szeroką gamę usług terapeutycznych, od psychofarmakologii przez psychoterapię do rehabilitacji.  Po kontakcie telefonicznym potwierdzono te oczekiwania. Niestety często trzeba czekać na miejsce kilka dni do dwóch tygodni. Wygląda na to, ze cieszą się powodzeniem wśród pacjentów. Nie dziwi mnie to, bo konkurencji w Polsce nie mają, tu wspomnę, że znalazłem jeszcze jedną podobnie profesjonalnie wyglądającą ofertę prywatnej kliniki. Zdecydowało jednak położenie geograficzne, zależało mi aby Ośrodek mieścił się blisko Warszawy.

niedziela, 20 stycznia 2013

Lekomania jak leczyć

Nie upłynęło dużo czasu d od ostatniego wpisu na temat lekomanii, a trafiłem na ciekawy artykuł, opublikowany w prywatnym blogu. Przedstawia on problem uzależnienia od leków w kontekście epidemiologicznym, opisuje tez możliwości terapii.
Opisane są formy proponowane przez praktycznie jedynego ubezpieczyciela dla zwykłych ludzi NFZ. Okazuje się  ze pobiera on obowiązkowe opłaty od obywateli, jednak nie zapewnia odpowiedniej ilości i jakości usług medycznych. Osoby uzależnione od leków skazane są praktycznie na prywatne placówki, koszty leczenia w nich są wysokie, przeważnie minimum 10000 PLN. Tymczasem lekomania to coraz częściej rozpoznawana zależność.

Teraz do konkretów, uzależnienie od leków wg specjalistów psychiatrów leczy się trudniej i dłużej niż pozostałe, cechuje się ogromną nawrotowością. Samo odstawianie leków uspokajających trwa minimum kilka tygodni w trybie hospitalizacji. U tych pacjentów często występują zaburzenia psychiczne, najczęściej lękowe, dawniej nerwice, depresyjne i inne. Wymaga to stałego monitorowania stanu psychicznego i specjalistycznych interwencji farmakologicznych. Po odstawieniu leków nadzór psychiatryczny jest nadal potrzebny. Do tego trzeba dodać oddziaływania psychoterapeutyczne, również co najmniej przez okres dwóch lat. Jak się okazuje detoksykację szpitalna kończy z sukcesem ok. 30% pacjentów. Psychoterapię jeszcze mniejszy odsetek. A i wśród chorych, którzy przeszli cały program obserwuje sie spory procent powrotu do przyjmowania środków psychoaktywnych, uzależniających  Ostatnio ukazuje się sporo wypowiedzi ekspertów na temat uzależnienia od leków nasennych, tzw. Z-drug. To tzw. niebenzodiazepinowe środki. Większość klinicystów leczy to schorzenie podobnie jak uzależnienie od BZD.  Ciekawy jest fakt, ze leki te przyjmowane w dawkach terapeutycznych rzadko bo w pojedynczych przypadkach na 100 pacjentów prowadzi do zespołu uzależnienia. Dopiero przyjmowanie w dużych dawkach wywołuje silną i trudną do terapii zależność.